piątek, 13 września 2013

Dzień czwarty: Jornada de Puertas Abiertas

DZIEŃ CZWARTY


Jest taki jeden dzień w roku, kiedy wszystkie muzea w Salamance otwierają swoje podwoje dla zwiedzających za darmo. W tym roku znów zdarzyło się to podczas naszego pobytu tutaj a dokładnie czwartego dnia, w środę. Po kolejnych pięciu intensywnych godzinach lekcji w naszym Colegio Delibes, najbardziej prestiżowej akademii języka hiszpańskiego w Salamance, oraz po obiedzie wyruszyliśmy na miasto. Spotkaliśmy się pod szkołą, dołączając do grupy wychodzącej z nauczycielem-przewodnikiem w celu zwiedzenia uniwersyteckich wież Scala Coeli. Nie udało nam się wejść do budynku ponieważ tego dnia kolejka chętnych była bardzo długa. Na szczęście sor Piotr (czyli ja:) ) przewidział to i dzień wcześniej zarezerwował zwiedzanie wież z przewodnikiem i to w nocy! 

Po odłączeniu się od szkolnej grupy poszliśmy naszą własną ścieżką. Zwiedzanie zaczęliśmy od auli XIII-wiecznego uniwersytetu. Duże wrażenie zrobiły na nas oryginalnie zachowane w salach bardzo wąskie, drewniane ławki na których żacy siedzieli podczas wykładów i równie wąskie ławki na których pisali. Zajrzeliśmy też oczywiście do oryginalnie zachowanej obszernej biblioteki, w której zachowało się nie tylko mnóstwo ksiąg ale również m.in. mapy, globusy i inne pamiątki przeszłości.

Następnie przeszliśmy na słynne, zielone Patio de las Escuelas Mayores. Tam skierowaliśmy się do niewielkich, drewnianych drzwi. Przeszliśmy przez nie i znaleźliśmy się w kolejnym, niesamowitym miejscu. Na sklepieniu niewielkiego pomieszczenia, w którym panowała zupełna ciemność ujrzeliśmy podświetloną, namalowaną kilka wieków temu mapę gwiazd łączących się w konstelacje wyobrażone jako znane nam znaki zodiaku ale też węże i inne stworzenia. Ta mapa służyła żakom do studiowania nieba.

Później wróciliśmy w okolice słynnej fasady uniwersyteckiej (na której jest żaba). Obok, w wąskiej uliczce znajduje się dom Unamuno -pisarza, dramaturga, poety a przede wszystkim rektora uniwersytetu w Salamance. Jako że nie było strasznej kolejki, zwiedziliśmy jego piękny dom, który również nas zachwycił.

Potem skierowaliśmy się w stronę starożytnego Mostu Rzymskiego. Obeszliśmy stare miasto i przechodząc przez wspinającą się w górę uliczkę Carvajala (pierwszy minister w rządzie króla Ferdynanda VI, wiek XVIII), dotarliśmy do przepięknego ogrodu znajdującego się na tyłach monumentalnej katedry - El Huerto de Calixto y Melibea. Po krótkim odpoczynku, połączonym z kontemplacją zieleni (i romantycznych tekstów na murkach), ruszyliśmy w stronę Gran Via. Po jej drugiej stronie znajduje się jeden z najsłynniejszych na świecie, jeśli nie najsłynniejszy, klasztorów dominikańskich - San Esteban. To w jego salach przebywał Krzysztof Kolumb i to tu Dominikanie podjęli decyzję o poparciu jego projektu podróży do Ameryki. Nie pomylili się.

San Esteban był ostatnim punktem naszego trwającego prawie cztery godziny popołudniowego spaceru. Ale oczywiście nie był to koniec dnia. Dla wielu z nas ten dzień, tak jak i poprzednie, skończył się późno w nocy.... cóż, Hiszpania :)
























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz